czwartek, 28 lutego 2013

2. chłopak, którego potrzebuję




Siedziałam cicho przy stole i wpatrywałam się uważnie we własne dłonie, które splecione trzymałam na kolanach. Podniosłam wzrok i rozglądnęłam się po głównym pomieszczeniu mojego domu. Z prawej -kilka blatów, lodówka, piecyk. Z lewej - kanapa, ława, mały telewizor. Wszystko utrzymane w barwach bieli i szarości. Ponuro, nieprzyjemnie. Czułam się obco w domu, w którym przeżyłam prawie osiemnaście lat. Jak intruz. Jak zbędny element. Jak rzecz. Rzecz? Nie, to złe słowo. Czułam się po prostu odrzucona, niezrozumiana. Czy pokazywałam to? Nie, nie okazywałam słabości. Byłam twarda. Kiedyś dążyłam do tego, aby być w centrum uwagi mojej matki, jednak z wiekiem szukałam samotności. Lubię siebie i lubię przebywać sama ze sobą. To nie stanowiło dla mnie problemu. Wcale..

-Zjedz coś. -usłyszałam szept mojej mamy. Nie wyglądała dobrze. Blada, wychudzona. Nie trudno było mi się domyśleć, że męczył ją ból głowy, spowodowany wczorajszą libacją, której byłam świadkiem. -Spójrz na mnie. -nakazała łagodnie. Zbyt łagodnie jak na nią. Czuła się winna. Winna, że znowu uległa uzależnieniu. Podniosłam na nią wzrok. 
-Nie jestem głodna. -odparłam bez uczuć. Jakby kobieta, które siedziała naprzeciw mnie była mi nieznana, choć tak poniekąd było. Osoba, która powinna być najbliżej mnie, była najdalej. Odsunęłam krzesło i wstałam.
-Gdzie idziesz? -zapytała przerażona. Tylko dlaczego?
-Do szkoły. -mruknęłam, narzucając na ramiona bluzę, a na głowę zakładając czarną czapkę z daszkiem. Kobieta wstała i chwyciła mnie za rękę. Zlustrowałam ją od góry do dołu. Rozciągnięty niebieski szlafrok, który swobodnie zwisał wzdłuż jej ciała i puchowe kapcie, które dopełniały całość.
-Wróć po szkole do domu. -powiedziała, a ja utkwiłam w niej moje puste i nic nieznaczące spojrzenie -Nie szlajaj się nigdzie z tym Harrym, to nie jest dobre towarzystwo dla ciebie. -rzekła cicho jakby się bała, że zaraz wpadnę w furię. Nie zareagowałam. Ruszyłam w kierunku drzwi. -Samantho. -jęknęła. Westchnęłam i przewróciłam oczami. Odwróciłam się w jej stronę.
-Lepiej zamiast mnie pouczać sprawdź czy masz jeszcze wódkę w lodówce. -warknęłam i zdenerwowana opuściłam dom, udając się do szkoły. 

Szybkim krokiem mknęłam przez ponure ulice Midlecity. Mijałam ludzi znanych mi ze szkoły. Nie zwracałam na nich większej uwagi. Nie obchodzili mnie. Nie byli dla mnie cokowiek warci. Tylko droga przede mną. Krok za krokiem. Stabilnie. Ujrzałam przed sobą stary budynek, pokryty nudną barwą. Pomimo tego, że przypominał ruderę i tak był jednym z najbardziej zadbanych w tym mieście. Niektóre szyby były wybite, a dach pokrywały czerwone dachówki. West High. Liceum. Moje liceum. Zbiorowisko ćpunów i wandali. Zdemoralizowanej młodzieży. Weszłam na dziedziniec, na którym zastałam Zayna. Palił. Jak zwykle. Ubrany w czerwoną koszulę w kratkę i dżinsowe spodnie – zawsze wiedział co założyć, by wyglądać oszałamiająco. Oszałamiająco jak na to miejsce. 

-Witaj Samanotho. –rzekł. Czuć było zmęczenie w jego głosie. Nudę. Monotonność. Zapewne nie zapalił dziś jeszcze blanta. Zazwyczaj był wesoły, żywy, radosny, ale to zasługa narkotyków, a nie jego osobowości.
-Cześć. –odparłam, opierając się o ceglany mur, pokryty graffiti. Zay wyciągnął z kieszeni mały woreczek foliowy wypełniony białym proszkiem. Rozsypał trochę kokainy na zewnętrzną część dłoni, po czym wciągnął ją, zatykając przy tym jedną dziurkę. Potrząsnął głową i spojrzał na mnie.
-Nie krępuj się. –powiedziałam bez wahania. Nie przeszkadzała mi ta sytuacja. Uniosłam wzrok przed siebie. Dostrzegłam, że w moją stronę kieruje się Liv oraz Niall. Dziewczyna miała na sobie spodnie w czarno-białe paski oraz czarną koszulkę. Na szyi zawieszony był złoty łańcuch, który dodawał jej kreacji charakteru. Blondyn z kolei miał na sobie tshirt z kolorowym nadrukiem i luźną, bordową bluzę.
-Siemasz. –chłopak wesoło podszedł do mojego towarzysza, po czym przybił z nim powitalną piątkę. Oliwia stała na uboczu – nie lubiła nas, choć starała się to ukryć. Nie wychodziło jej. Całą czwórką skierowaliśmy się do sali lekcyjnej. 

Rozejrzałam się po prawie pustej klasie. Na trzydziestu-sześciu uczniów było może… piętnastu, szesnastu? Tradycyjnie skierowałam się na sam koniec pomieszczenia, aby zająć tylnie miejsca dla mnie i… właściwie obojętne mi było to, z kim siedziałam w ławce podczas lekcji. Zazwyczaj byli to Vic lub Harry. Właśnie gdzie Harry i Vic? Mój chłopak często opuszczał zajęcia, nie informując mnie przedtem, że się nie zjawi, ale blondynka zawsze mnie uprzedzała. Musiała. Chciała. Ja lubiłam wiedzieć o wszystkim co się dzieje, a ona lubiła kiedy choć przez chwilę  była ‘w centrum’ mojego zainteresowania. Byłam jej autorytetem. Jej królową. Chciała być taka jak ja, starała się, choć rzadko jej to wychodziło. Ciepły dotyk na moich biodrach wyrwał mnie z własnych myśli. Po momencie poczułam oddech na mojej szyi, a później jeden czuły i subtelny pocałunek. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Wiele dreszczy, które rozchodziły się po moim ciele. Nie odwróciłam się. Nie chciałam. Przecież wiedziałam, kto za tym stoi. Mimo wszystko chęć bliższego kontaktu zwyciężyła i po chwili chłopak wpychał zachłannie swój język w moje usta, przymknęłam oczy.
-Żadnego całowania się na mojej lekcji! –usłyszałam wrzask dyrektorki, która prowadziła nasze zajęcia z biologii. Oderwaliśmy się od siebie. Brunet odwrócił się w stronę kobiety i pokazał jej środkowy palec. Ona oburzona tym faktem podeszła do niego i zaciągnęła go do pierwszej ławki, przy której szarmancko usiadł, puszczając mi później oczko.

-Niall James Horan. –zasiadając przy biurku zaczęła kolejno czytać nazwiska z listy obecności. -Samantha Parker, Olivia Verner, Harry Edward Styles…

-Hazza szmato! –wydarł się na całą klasę, która natychmiastowo popadła w śmiech. Brunet przybił piątkę z siedzącym obok niego kolegą. Prymitywne żarty.  

-Zayn Javadd Malik. –dyrektorka nie zwracając uwagi na wygłupy mojego chłopaka kontynuowała przerwaną jej czynność. -Victoria Backet… Nie ma jej? –uniosła wzrok, rozglądając się po klasie. –Czy ktoś wie, co się dzieje z Victorią? –zapytała.

-Niech pani sprawdzi w łazience, pewnie opierdala laskę jakiemuś frajerowi. –roześmiał się John. Podobnie jak i wszyscy inni. Faktycznie mogło tak być. 

Lekcje wyjątkowo się dłużyły, dlatego uśmiechnęłam się w myślach, kiedy usłyszałam dźwięk dzwonka zwiastującego długą przerwę, a dla mnie koniec zajęć. Wszyscy uczniowie pędem wybiegali z klasy jakby bali się, że ich w niej zamknął. Śpieszyli się, aby jak najszybciej dotrzeć do miejskiej zatoczki. Rzadko kto wracał po szkole do domu. Naprawdę rzadko kto. Powoli czekałam, aż inni opuszczą pomieszczenie. Nie miałam zamiaru się pchać. Nie miałam zamiaru słuchać ich denerwujących krzyków. Nie miałam zamiaru uczestniczyć w ich beznadziejnych żartach. Byli po prostu zbyt niedojrzali jak dla mnie. Przerzucając torbę przez ramię przeszłam przez pusty już korytarz i znalazłam się na podwórku. 

-Mrr. –usłyszałam ciche mruczenie przy uchu, a po momencie Harry zgrabnie otaczał ręce wokół mojej sylwetki.

-Cześć Sam, część Harry! –dobiegł mnie krzyk. Chłopak odskoczył  ode mnie i spiorunował wzrokiem moją blond koleżankę – Vic. Ubrana była w jaskrawe, różowe spodnie, czarną bluzę i tego samego koloru buty na platformie. Lubiła się wyróżniać. Zwracać na siebie uwagę. –Słuchajcie. –rzekła entuzjastycznie, przystając przy nas –Jutro Max organizuje imprezę. Idziemy? –zapytała nie mniej podniecona. Kiwnęłam głową na nie.

-Dlaczego? –spytała oburzona, ale po chwili zdała sobie sprawę z tego jak się odezwała i przerażona poprawiła się –Dlaczego? –rzekła spokojniej. Czułam jej strach. Spodobało mi się. Spodobało mi się, że mam kolejne zatwierdzenie w tym, że rządzę tą bandą bezmózgich frajerów.

-Dziś przyjeżdża do mnie kuzyn wraz z kumplem. –powiedziałam bez uczuć. –Mam się nimi zająć. –wyjaśniłam –Matka się boi, że fioletowi ich w coś wciągną. –wzruszyłam ramionami.

-Nawet jeśli to co? –zapytał zdziwiony brunet.

-Są z miasta, dobrych rodzin. –wytłumaczyłam, robiąc w powietrzu cudzysłów. –Matka nie chce żeby się zgorszyli.

-Powodzenia. –prychnął Harry i złapał mnie za rękę. Zaczęliśmy kierować się w stronę jego domu. Po nie długim momencie dołączyli do nas również Liv oraz Zayn.

-Są w ogóle spoko? –dopytywali się. Czy oni nie mają własnego życia? Czuje się jakbym wykorzystała na dziś cały zapas słów. Za dużo tłumaczenia. Za dużo rozmów.

-Syn ciotki to nudziarz, a kumpla nie znam. –westchnęłam zirytowana, wścibskością znajomych.

-Może będzie jakiś przystojniak! –pisnęła radośnie Vic, co rozbawiło mnie, ale nie okazałam tego.

-Błagam cię. –roześmiał się Malik. –Są z miasta. Tam mają większe wymagania. Chociażby inteligencja. –roześmiał się po raz kolejny, w czym zawtórował mu Hazza. Obrażona blondynka wyprzedziła nas, pokazując swoim kumplom środkowy palec. Nie ma poczucia humoru. Nie ma dystansu do siebie. Nie ma poczucia własnej wartości. Była po prostu głupią, pustą blondynką, której zależało tylko na kasie i reputacji. Tą reputacje mogłam zapewnić jej ja. Chłopacy wygłupiali się jeszcze długi czas, a ja z zażenowaniem słuchałam ich dziecinnych żartów i szyderczych opinii na temat innych. Cali oni. Lubili oceniać. Lubili wyśmiewać się ze słabości innych. Z ich odmienności. Zayn i Harry byli najlepszymi przyjaciółmi. Odkąd pamiętam. Od zawsze. Doskonale się rozumieli. Doskonale się znali. Doskonale się uwielbiali. Doskonale się czuli we własnych towarzystwie.

-Dlaczego się nie odzywasz Liv? –spytał  czarnowłosy. Dziewczyna wzruszyła ramionami. Zdawał sobie sprawę z tego, że tak naprawdę nie chciała tu być. Być z nami. Jednak potrzeba bycia akceptowanym nie pozwoliła jej na odtrącenie nas. Nas jako towarzystwa. –Ey mam pomysł! –krzyknął wesoło. –Pójdziesz ze mną jutro na imprezę? –zaproponował, wyraźnie przystawiając się do zmieszanej Olivi. W tamtej chwili włączyła się tzw. ‘czerwona lampka’ w moje głowie. Ona nie może iść. Iść z nim. Iść tam. Nie pozwolę jej. Po prostu nie może. Nastolatka ta była inna, odstawała. Tym, że była po prostu lepsza. Że miała jakieś szanse. Szanse na wybicie się. Nie mogłam pozwolić jej na to, aby się zgorszyła. Aby zaprzepaściła swoją możliwość. Nie darzyłam jej sympatią. Nie darzyłam, ale mimo to czuwałam nad nią. Anonimowo nad nią czuwałam. Byłam jej aniołem stróżem, o którego istnieniu nie miała pojęcia. Nie wiem dlaczego to robiłam. Głównie dla siebie. Czułam się lepiej, wiedząc, że z nią wszystko w porządku. Traktowałam ją jak młodszą siostrę, którą zawsze chciałam mieć.

-Nie idę. –odpowiedziała, a ja odetchnęłam z ulgą.

-No chodź, będzie fajnie. –namawiał ja w dalszym ciągu. –Nie chciałaś iść nigdy na randkę? –zapytał, obejmując ją w pasie. Mogłam wręcz ujrzeć, że każdy jej mięsień się spina, a ciało zaczyna lekko drgać. Stresowała się. Czym? Przecież czarnowłosy się jej nie podobał. Więc czym?

-Uuuuuuu. –zawył Harry i poruszył śmiesznie brwiami. Szturchnęłam go w ramię. Spojrzał na mnie z góry. Był wyższy. O głowę, półtorej. Przeszkadzało mi to. Powinniśmy być sobie równi. Powinniśmy, ale nie byliśmy. Nie lubiłam, kiedy to on przejmował kontrolę. To ja lubiłam nad wszystkim panować, mieć wszystko w garści. –Idziemy Samanto. –powiedział i dopiero wtedy zorientowałam się, że znajdujemy się pod jego domem. Domem? Ruderą. –Na razie. –rzekł w stronę dwójki znajomych, a mnie wciągnął do środka. Zdążyłam tylko kiwnąć im głową.

Usiedliśmy naprzeciw siebie, na kanapie. W odległości zaledwie kilku centymetrów. Patrzyliśmy sobie w oczy. Głęboko. Jego zielone źrenice wyrażały radość. Euforię. Wiele pozytywnych emocji. Słyszałam nasze płytkie oddechy. Czułam rytmiczne bicie mojego serca. Nie byłam zdenerwowana. Zestresowana. Byłam ciekawa. Ciekawa tego, co za chwilę się wydarzy. Harry delikatnie złapał mnie za rękę i pociągnął tak, że siedziałam mu na kolanach. Uwielbiał tą pozycję. Uwielbiał bawić się kosmykami moich długich włosów. Uwielbiał mnie. Wiedziałam to. Wiedziałam, bo często gdy byliśmy w samotności, zapewniał mnie o tym. Zapewniał o tym, co do mnie czuje. Oplótł dłonie wokół mojej sylwetki i przycisnął mnie do siebie. Czułam jego ciepły i świeży oddech, który zabawiał moją szyję. Dreszcze. To mnie przeszło. Seria przyjemnych dreszczy. Zaczął wyznaczać dróżkę wzdłuż mojego karku, za pomocą czułych i subtelnych pocałunków, które zostawiały po sobie mokre ślady. 

-Jesteś śliczna. –wyszeptał, zagryzając płatek mojego ucha. Kolejne dreszcze. Przymknęłam powieki rozkoszując się tą chwilą. Tym momentem, w którym poczułam się doceniana, kochana, najważniejsza. –Jesteś najlepszym, co mógłbym sobie wymarzyć. –kontynuował, masując mój brzuch. Wiedział co robi. Wiedział, że to słowa najbardziej mnie podniecają. Wiedział jak na mnie działają. Wiedział o mnie wszystko. –Nawet nie wiesz, jaką mam ochotę uprawiać z tobą seks. Tu. Teraz. –wymruczał, a ja jęknęłam delikatnie. Odwróciłam się  jego stronę, siadając na nim okrakiem. Spojrzałam w jego oczy. Pełne namiętności i podniecenia. Przygryzłam jego wargę, ciągnąc ją w swoją stronę. Oboje przymknęliśmy powieki i trwaliśmy tak przez moment. Po chwili nasze języki zaczęły staczać ze sobą wojnę. Gładziły siebie nawzajem jak i nasze podniebienia. –Jesteś wspaniała. –powtórzył w chwili gdy oderwaliśmy się od siebie, aby zaczerpnąć oddechu. Kolejny raz jęknęłam, a na twarzy bruneta zakwitł przepiękny uśmiech. Triumfalny uśmiech. Nie podobało mi się, że znowu to on wygrał. Bez ogródek i zastanowienia położyłam dłoń na jego kroczu, zaciskając ją lekko. To była moja zemsta. Moje małe odegranie się. Teraz to on przymknął oczy i wydał z siebie dziwny odgłos. –Nienawidzę Cię. –rzekł pomiędzy delikatnymi jękami.

-Wiem. –odparłam, wpijając się w jego rozgrzane, malinowe wargi. Brunet nie wytrzymał i wręcz odepchnął mnie, rzucając na sofę. Położył się na mnie. Zaczął zachłannie całować moje usta.


-Wiem. –odparłam, wpijając się w jego rozgrzane, malinowe wargi. Brunet nie wytrzymał i wręcz odepchnął mnie, rzucając na sofę. Położył się na mnie. Zaczął zachłannie całować moje usta. Przygryzając je co chwilę. Jego ręce były wszędzie. Zostawiały po sobie ślad. Płonący ślad. Tępo rosło. Odwaga naszych poczynań również. Namiętność. Pożądanie. Tęsknota? Tęsknota. Bicie serc. Wymieszane oddechy. Już prawie. Zaraz się zacznie. Na pewno. Trzy, dwa…

-Harry czy odrobiłeś… -doszedł nas głos pani Styles. Chłopak jak oparzony odskoczył na drugą stronę kanapy. Automatycznie zwróciliśmy wzrok w stronę drzwi, w których stała wysoka i szczupła  kobieta.

-Przepraszam, powinnam zapukać. –rzekła zmieszana.

-Nic nie szkodzi, w niczym nam nie przeszkodziłaś. –odpowiedział jej syn.

-Jasne. –prychnęła ze śmiechem pod nosem. –Zrobić wam herbatę dzieciaki? -zapytała wychodząc.

-Mamo.. –jęknął brunet.

-Dobra, dobra już idę. –zatwierdziła i opuściła pomieszczenie. Spojrzałam na Harrego, który spojrzał na mnie z nadzieją.

-To na czym skończyliśmy? –spytał, wstając i podchodząc do mnie.

-Nie tym razem Styles. –odrzekłam i odepchnęłam go, kładąc zgrabną dłoń, na jego umięśnionej klatce piersiowej. Triumfalnie wyszłam z jego pokoju, a następnie mieszkania, zostawiając go w nim zdezorientowanego. Wygrałam. Znowu. Skierowałam się w stronę mojego domu. Wiedziałam, że szykowało się piekło. Dochodziła godzina dwudziesta pierwsza. Mnie nie było. Oby matka spala już zalana w salonie. Oby. 


 drugi rozdział za nami. wiem, że długo nie dodawałam, ale nie chciałam napisać czegoś bezsensownego i potem przepraszać za jakość. mam nadzieję, że się nie pogniewacie za ostatnią scenę, hehs (:

 dziękuję za przemiłe komentarze pod 1 i mam nadzieję, że każdy wyrazi swoją szczerą opinię na temat 2. pozdrawiam cieplutko, sam .

27 komentarzy:

  1. <333333333333333333333333333333333333

    HAHAHAHAHAHAHAHA...
    Ta ostatnia scena zwaliła mnie z krzesła :3 DOSŁOWNIE. Niewiem co napisać bo moją szczerą opinią, jest to, że jesteś naprawdę niesamowita, i nie mówię tego z tego względu, że jesteś moją koleżanką. MÓWIĘ SERIO. KOCHAM CIĘ.

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny rozdział :) Bardzo mi się podoba ;p Harry jako taki Bad Boy? Mnie się podoba xd Jest super :)

    OdpowiedzUsuń
  3. B. Fajne ! Odkad dodalas pierwszego posta nie moglam sie doczekac nastepego. Dzisiaj odswierzalam strone po kilka razy, sprawdzic czy nic nie ma ! I tu niespodzianka bo jest! Czytam wszystko co piszesz i jestem wielka fanka tej pisaniny :D czekam na nastepny rozdzial ktory na pewno bedzie rownie fantastyczny jak ten ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Powiem szczerze, że strasznie spodobało mi się to opowiadanie. Fabuła bardzo zaciekawiająca, a już szczególnie podoba mi się przedstawienie postaci Harrego, jako złego chłopczyka. Wszystko jest bardzo szczegółowo dopracowane i ogólnie jest genialnie! Jakoś nie szczególnie lubię postać Olivii, wydaje się być taką sierotką wśród ich czwórki, aczkolwiek taka osoba zawsze ubarwia historię! Spodobała mi się końcówka, hahahahaha biedny Harry. Czekam na kolejny! :)

    http://whodoyouthinkiamonedirectionstory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Jesteś okropna, jak możesz kończyć tak tą końcowa scenę? No jak? :D Idź Ty no! :D
    Rozdział zajebisty, uwielbiam Twój styl pisania, jest po prostu boski;)
    Gdyby nie Harrego mama ajajaj :D
    Odwalasz kawał świetnej roboty:), czekam na następny, pozdrawiam Asiek :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytam czytam myśle co się tu zaraz będzie się działo a tu bum : )
    Po prostu wyszła z mieszkania, ale przez to bardzo mi się spodobalo :)
    Szczerze przepraszam poniewaz nie umiem pisać komentarzy ... czytajac ten rozdial mialam nadzieje ze uda mi sie napisac cos sensownego ale nie dam rady ... tak czy siak podoba mi się i to nawet bardzo czekam na następny xoxox zapraszam do nas : wildworld69.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Fantastyczny. ♥ Wszystko jest fenomenalnie opisane, wydarzenia, ale i myśli, emocje. Majstersztyk. Robisz to perfekcyjnie, po protu słów mi brakuje. ;)) Mogłabym czytać Twoje opowiadanie godzinami. ♥
    Ach, Harry ma przerąbane z taką dziewczyną. Sam to trudny charakter, nie ma przeważ + ciekawa jestem, jak ułoży się sytuacja między Olivią i Zaynem.
    Czekam na następną notkę.
    Całuję. ♥ xx

    OdpowiedzUsuń
  8. Ojej, jak bardzo mi się podoba! Jest taki cudowny, taki inny i taki dopracowany. Chciałabym pisać tak jak ty! Bardzo podoba mi się tu wątek Olivii i tego, że główna bohaterka się nią tak opiekuje i końcowa scena oczywiście, która jest świetna! Nie mogę się wręcz doczekać kolejnego. Mam nadzieję, że pojawi się niedługo! <3

    OdpowiedzUsuń
  9. świetny ten blog... przemyslany... wszystko ma znaczenie...nie mogę się doczekać następnej notki

    OdpowiedzUsuń
  10. Podniecony Harry, który został wykorzystany = zły Harry <3 przecież go musiało telepać, jak mu powiedziała 'nie dzisiaj' hahahaha ;d
    Podoba mi się Olivia, taka inna, ciekawa :d chciałabym aby zrobiła ona coś złego, żeby przestała mieć opinię sierotki :D
    Pozdrawiam cieplutko i zapraszam na
    http://imweakpleasehelpme.blogspot.com/?m=1
    Niedługo pojawi się prolog ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Miałaś bardzo oryginalny pomysł, na tego bloga.
    Strasznie mi się podoba! Jest taki inny, tajemniczy..
    Z niecierpliwością czekam na kolejny (:
    Caroline. x

    OdpowiedzUsuń
  12. Boże twój blog jest genialny !
    Niektóre sceny jakby żywcem z mojego życia wyjęte,kłótnie z 'rodziną'...o.O Lub inaczej,umysłu.Jakbyś opisywał mnie,otoczenie wszystko.No i to jak opisujesz Sam,jest w taki sposób jakbyś opisywała mnie O.o Tok myślenia.
    I to wszystko jest w taki sposób opisane,nie da się opisać jednym słowem tego wszystkiego.Te całe sceny z Sam i Harrym : )
    Zawsze gdy piszę komentarze u innych,wszystko umiem dobrać w słowa.CO i jak jest zrobione i tak dalej.Ale u ciebie brak słów,bo nie napiszę FAJNE bo to żałosne tak napisać na takim blogu,ale i tez nie napiszę "Ciekawe",bo jest tak zakończone że tylko trzeba czekać na następny rozdział.Jest się tzw. Nasyconym jednym rozdziałem.
    PO prostu genialne.
    Jak pierwszy raz pisałaś że się nie spotkamy z taką fabuła nie kłamałaś w stu procentach.
    Mam nadzieję ze dodasz za niedługo : )
    Buźka ~Gabi

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie wiem jak ci to powiedzieć..
    ale ten rozdział był anahbajhsbdjsabdjbs *.*
    Szkoda że jego mama weszła akurat w takim momencie xD

    OdpowiedzUsuń
  14. Zajebisty ten blog! Kocham go!:* Szkoda, że ta mama Harrego im przeszkodziła:(
    Pisz nowy rozdział jak najszybciej:*

    OdpowiedzUsuń
  15. Harry jest bad, bad, bad, a nawet bardzo bad;D
    Nie mam pojecia jak nie znalazlam do tej pory twojego bloga, bo jest swietny. Co prawda historia dopiero sie rozkreca, ale mam dobre przeczucia co do niej:)
    Czekam na wiecej;)

    OdpowiedzUsuń
  16. jaaa ten blog mnie tak wciągnął
    masz jakiś kurde sekretny talent na pisanie iw ciąganie kogoś w ten temat
    mimoi ż dopiero zaczynasz już uwielbiam tego bloga dzięki tematyce. Zawsze mnie interesowała taka tematyka, w przyszłości chciałabym stworzyć film właśnie z taką tematyką ale nie ze sławnymi aktorami tylko mniej popularnymi, którzy po prostu chcą się wybić, to moje marznie a twój blog to pogłębia :D
    Jesteś wspaniała *_*
    czekam nn i proszę informuj mnie o kolejnym na moim gg, któe podałam ci na poprzednim rozdziale
    Dziękuję
    I całujeee Lola ;*

    OdpowiedzUsuń
  17. Rzadko zdarza mi się komentować rozdziały, ale tutaj jest to wręcz konieczne. Bardzo spodobał mi się Twój blog. Bohaterowie, fabuła, wygląd bloga -idealnie. Historia jest bardzo wciągająca, nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Czy mogłabyś mnie informować o kolejnych na twitterze? @MiaAdler

    OdpowiedzUsuń
  18. Powiedziałabyś mi jak się nazywa Olivia naprawdę ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Izabelle Warja, przepraszam że wcześniej nie odpowiedziałam, ale nie byłam pewna jak to się pisze (:

      Usuń
  19. Przepraszam, że dopiero teraz komentuje. tak jakoś wyszło ;c rozdział wspaniały i nie mogę się doczekać nowego ;* pozdrawiam ;D

    OdpowiedzUsuń
  20. haha normalnie kocham Twoje pomysły :D szkoda tylko, że mama Harrego im przeszkodziła w takim momencie xd miałaś rację, że jeszcze nie spotkaliśmy się z taką fabułą :3 bardzo mi się podoba przedstawienie tu Hazzy jako bad boya c:
    a co do tego kuzyna i jego kolegi to zdaje mi się, że chodzi o Lou i Liama...ale pewnie się mylę xd

    OdpowiedzUsuń
  21. Wowoowowo!
    Powiem Ci, że jesteś niesamowita!
    Mam nadzieję, że następny post ukaże się niedługo :)

    OdpowiedzUsuń
  22. NOMINUJĘ CIĘ DO THE VERSATILE BLOGGER.
    więcej informacji znajdziesz u mnie z zakładce "The Versatile blogger"

    http://love-is-the-most-important.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  23. ŁAŁ. Niesamowity rozdział. Robi gigantyczne wrażenie. Czekam na kolejny rozdział!!!

    Zapraszam do siebie,
    http://www.gabrielle-quinn.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  24. A NAPISZE WIELKIMI LITERAMI, BO MNIE ZASKAKUJESZ! KOCHAM WSZYSTKO CO INNE, A TY JESTEŚ INNA BARDZO! UWIELBIAM TEN BLOG NO PO PROSTU STRASZNIE! WIEEECEJ 'TAKICH' SCEN I TYLE! ;D
    POZDRO KOCHANA! SZYBCIEJ PISZ!

    OdpowiedzUsuń
  25. Nominowałam tego bloga to The Best Blog Award! <3 Więcej informacji na http://never-ending-story-of-me-and-1D.blogspot.com/
    Buziaczki! xoxo

    OdpowiedzUsuń
  26. Czytam już czwarte Twoje dzieło. A powiedziałam czwarte gdyż mam na myśli opowieść o siostrze Louisa. No ale do rzeczy. Rozdział przecudowny. Uwielbiam Sam. Już w pierwszy rozdziale zdobyła moją sympatię. Uwielbiam takie bohaterki. Scena z Sam i Harrym rozjebała system. Uwielbiam to jak piszesz. Może zorganizuje zlot Twoich fanów? Jestem pewna, że byłoby ich multum.
    Pozdrawiam i życzę weny ;*

    OdpowiedzUsuń

zainteresowani: