sobota, 23 marca 2013

3. dwa magiczne słowa

Usiadłam na łóżku. Rozglądnęłam się po pomieszczeniu. Zakryłam się kołdrą po samą klatkę piersiową i przycisnęłam pierzynę do siebie, zaciskając na niej kurczowo zgrabne dłonie. Na moją twarz wstąpił ogromny grymas. Opadłam bezwładnie na łózko. Docierały do mnie fragmenty tego, co wydarzyło się kilka minut temu. Fragmenty, które chciałam wymazać. Zapomnieć. Tak. Chcę zapomnieć. Poczułam łzy, które napływały mi do oczu, zacisnęłam wargi w wąską linijkę, starając się nie pozwolić wypłynąć na policzki słonym kroplom. Znów się zgodziłam. Znów to zrobiłam. Czułam obrzydzenie. Obrzydzenie do mężczyzny. Mężczyzny, który spał teraz obok mnie. Obrzydzenie do samej siebie. Obrzydzenie do życia. Ponownie wstałam. Zsunęłam nogi na podłogę. Zebrałam z ziemi swoją bieliznę, którą natychmiastowo założyłam. Po chwili do mojego ciała przylegała obcisła, czarna sukienka. Podkreślała moje kształty. Wabiła. Kusiła. Rozejrzałam się znowu. Mały pokój. Łóżko pod ścianą. Obok stolik. Stolik. Leżało na nim 150$. Schowałam je do kieszeni. Moja zapłata. Zapłata za to, że znów się poniżyłam. Wybiegłam z mieszkania Smitha, pędząc do mojego własnego. Tylko dom. Dom i prysznic. Dom, prysznic i czyste obrania. Chcę zmyć z siebie jego dotyk. Jego zapach. Jego obecność. Szłam szybkim krokiem ciemną uliczką. Tusz spływał po moich kościach policzkowych.
Znowu to zrobiłam. Znowu się sprzedałam.
Weszłam do pustego mieszkania. Opatulone byłą szatą ciemności. Nie ma matki. Nie ma nikogo. Nie zastanawiałam się. Nie czekałam. Wiedziałam co było moim priorytetem. Prysznic. Po kilku minutach poczułam chłodny strumień wody. Ochładzał mnie. Uspokajał mnie. Zmywał wszystkie emocje. Zmywał uczucia. Zmywał wydarzenia. Był lekarstwem. Ukojeniem. Codzienną dawką narkotyków. Czasem zastępował mi papierosy. Był po prostu chwilą wytchnienia. Nienormalne, tak. Ale kto powiedział, że jestem normalna? Wyszłam z kabiny i owinęłam się ręcznikiem, susząc włosy. Związałam je w zgrabną kitkę i założyłam czyste ubrania. Szary dres. Luźna bluza. Mój styl. Moja wygoda. Opuściłam łazienkę, kierując się w stronę własnego pokoju. W mgnieniu oka się w nim znalazłam. Zdziwiłam się. Oni również Dwóch szatynów. Jeden ubrany w zwężane spodnie biało-czarną koszulkę. Drugi miał na sobie kolorowe dżinsową kurtkę i niskie, wsuwane Vansy. Widać, że są z miasta. Że są bogaci. Że są lepsi. . Dwie pary nieznanych mi oczu, wpatrywały się we mnie. Jedne przyjazne, drugie nonszalanckie.
-Pamiętasz swojego kuzyna? –zapytał ten pierwszy.
-Nie. –warknęłam.
-Jaka uprzejma. –skwitował drugi. Posłałam mu irytujące spojrzenie. Nie podobało mi się to. Nie podobało mi się to, że dwójka obcych mi chłopaków penetrowała mój pokój. Mój.
-Jestem Liam. –przedstawił się mój ‘kuzyn’ i wyciągnął dłoń w moją stronę. Nie uścisnęłam jej. Zignorowałam. Mimo to, uśmiech z jego twarzy nie znikał –To jest Louis. –odparł równie radośnie.
-Samatha. –wysiliłam się na resztki dobrego wychowania. –Gdzie moje matka?
-Powiedziała, że musi jechać do pracy. –wyjaśnił Louis. Prychnęłam pod nosem. Ona przecież nie pracuje. Zapewne pojechała do najbliższego baru, aby się upić. Bajkę o pracy wymyśliła na poczekaniu, aby nie skompromitować się już w pierwszy dzień wizyty.
-Więc zostajecie tu na weekend?
-Tak właśnie. –odpowiedział mi Louis.
-Chodzicie. –rozkazałam.
Szliśmy w ciszy. Mój bezuczuciowy wzrok skupiłam na drodze. Drodze do domu Maxa. Impreza. Tam się kierowaliśmy. Ja kierowałam, bo oni nie wiedzieli gdzie idziemy. Ignorowałam ich pojedyncze pytania. Kolejne ulice, kolejne stracone minuty. Po dwudziestominutowym marszu doszliśmy. Duży jak na tę okolicę dom, kolorowe światła błyskające przez szyby okien.
-Powiesz w końcu gdzie idziemy? –jęknął Liam. Przystanęłam.
-Tu. –skinęłam głową na posiadłość M i z dumą wkroczyłam do środka.
Już w progu ujrzałam kanapę, na której zasiadała cheerleaderek banda naszego liceum, do której zaliczała się również Victoria. Blondynka ubrana była we wzorzyste legginsy, biały top oraz skórzaną kurtkę. W ręku trzymała butelkę, wypełnioną gazowanym płynem. Dla nich była ważna. Może nie tak jak ja, ale zajmowała u nich przywódcze miejsce. Przechodząc przez przyzwoity korytarz dotarłam do salonu, gdzie znajdowała się większość imprezowiczów.
Ciemność, dym, zapach potu, odór alkoholu. Ludzie. Wszędzie. Ocierali się o siebie nawzajem. Wymieniali śliną. Pili. Palili. Wciągali. Impreza rodem z Midlecity. Poczułam dotyk na biodrach, a po chwili delikatne muśnięcie  w szyję. Wiedziałam kto to. Tylko on się witał ze mną w ten sposób. Odwróciłam się do niego i lekko pocałowałam w policzek. Brunet miał na sobie czarną koszulkę i jasne spodnie dresowe. Był już lekko podpity. Czułam to. Widziałam to. Wiedziałam to.
-Cześć. –mruknęłam zalotnie, łapiąc go za rękę –To Louis, a to Liam. –wskazałam na dwójkę nastolatków, szlajających się za mną bez celu.
-Harry. –chłopak skinął głową w ich stronę, co odwzajemnili.
-Bawcie się dobrze. –rzekłam i oddaliłam się.
Zarzuciłam zielonookiemu dłonie na szyję, a on przyciągnął mnie w talii. Oparłam głowę na jego klatce piersiowej. Było mi gorąco. Czułam jego zapach. Było mi gorąco. Słyszałam jego bicie serca. Było mi gorąco. Złożył subtelny pocałunek na moim czole. Nie uśmiechnęłam się. Nie potrafiłam. Splótł nasze dłonie, owijając je za moimi plecami. Idealnie do siebie pasowały. Dopełniały się. W jednym momencie usłyszałam szum i wybuchło zamieszanie. Kosmyki włosów, które wpadały mi w oczy, zasłoniły mi widok, przez co byłam zdezorientowana. Wyrwałam się z objęć mojego chłopaka. Odwróciłam się i podeszłam w stroną zbiorowiska.
-Suńcie się. –warknęłam, prawie krzycząc. Starałam się być głośniejsza od muzyki. Każdy posłuchał. Zrobili mi przejście. Krok za krokiem. Rozglądając się na boki. W środku kółka dostrzegłam Nialla, który podtrzymywał na rękach Liv, a zaraz obok nich zdenerwowanego Zayna. Jednak przyszła. Przez niego. Chyba wiedziałam. Wiedziałam co się wydarzyło. Co i dlaczego. Uklęknęłam przy w półprzytomnej nastolatce.
-Olivia, Olivia słyszysz mnie? –zadałam podstawowe pytanie, szturchając ją lekko w ramię. Zero reakcji. –Cholera. –mruknęłam pod nosem i wzięłam ją pod jedno ramię z blondynem. Minęłam Harrego.
-Ogarnij wszystko. –nakazałam brunetowi, nie zwracając na niego szczególnej uwagi. Błądziłam, aby dotrzeć do łazienki. Kilka sekund. Udało się.
-Zostań tu. –rozkazałam Niallowi.
-Ale… -już chciał coś powiedzieć. Przerwałam mu.
-Zostań tu do kurwy! –wrzasnęłam i wciągnęłam dziewczynę do pomieszczenia. Od razu powlokłam ją do ubikacji. Włożyłam dwa palce w jej usta i mocno wepchnęłam do jej gardła. Zwymiotowała. Czym prędzej wrzuciłam ją w bieliźnie i topie pod prysznic, odkręcając zimną wodę. Opłukałam ręce. Przemyłam jej twarz. Zacisnęłam mocno powieki. Przygryzłam dolną wargę, raniąc ją do krwi. Duża gula w gardle utrudniała mi oddychanie. Dusiłam się. Gorzki, metaliczny smak okalał moje podniebienie. Miałam ochotę rwać włosy z głowy. Ogarniała mnie wściekłość. Umierałam wewnętrznie. Powoli opadałam na podłogę. Brzdęk mojego medalika uderzającego o płytki wypełniał echo. Liczyłam do dziesięciu, aby się uspokoić. Serce biło przyspieszonym tempem. Przeszedł mnie dreszcz. Wzięłam się w garść. Musiałam. Podeszłam do kabiny i wyciągnęłam z niej przemoczoną dziewczynę.
-Liv, uspokój się. Już jest wszystko w porządku –podałam jej ręcznik, którym natychmiast się owinęła.
-Chcę do domu, proszę… -wyjąknęła. Skinęłam głową i wyszłam przed drzwi, wokół których krążył zdenerwowany blondyn. Obdarzył mnie zarówno przerażonym jak i troskliwym spojrzeniem.
-Zabierz ją do ciotki. –nakazałam i ruszyłam w stronę salonu. Widząc zirytowanego kędzierzawego od razu wtuliłam się w niego zaciskając oczy, aby nikt nie zauważył mojej obecnej słabości. Nie mogłam uronić łzy. Nie mogłam pokazać, że przeżywam. Nie mogłam okazać tego, że mam uczucia. Zamrugałam kilka razy.
-Chodźmy. –pociągnęłam go za dłoń.
-A Liam i Louis? –dopytał.
-Racja. –mruknęłam. Nie szukaliśmy ich długo. Już po momencie wychodziliśmy w czwórkę z domu Maxa. Kroczyłam lekko za nimi, starając doprowadzić się do porządku. Dobrze, że mam długie włosy. Dobrze, że mogę się z nimi schować.
-Ej Samanta. –głos przyjaciela mojego kuzyna, wyrwał mnie z własnych myśli –Mokra wyglądasz jeszcze ładniej niż kiedy się poznaliśmy. –mrugnął do mnie.
-Weź się od niej odpieprz! –mój chłopak nie czekał długo z reakcją. Zaciskał pięść na jego koszulce. Chciał go uderzyć. Zrobiłby to. Zrobiłby, gdyby nie Liam, który starał się go odepchnąć.
-Uspokójcie się! –wrzasnęłam kolejny dziś raz i wkładając ręce w luźne spodnie dresowe ruszyłam na przód. Nigdy nie podniosłam głosu. Nie tak często. Nie tak często jednego dnia. Odmienność. Inność. Brak kontroli.

*

Otulił mnie umięśnionym ramieniem. Poczułam się bezpieczna. Jak zwykle przy nim. To co do niego czułam było czymś cudownym. Jednak nie umiałam tego ubrać w słowa. Nie umiałam mu powiedzieć tych dwóch słów. Tych, których on tak często powtarzał. Zapewniał mnie. Wpajał mi. Może naprawdę nie miałam uczuć. Może wyłączyłam się na nie. Może je straciłam.
-Co się wydarzyło? –odezwał się po chwili. Naciągnęłam bluzę na pupę, ponieważ krawężnik ją chłodził. Zapaliłam papierosa i od razu się nim zaciągnęłam. Dym penetrował moje płuca z precyzyjną dokładnością.
-Zayn ją naćpał. –powiedziałam krótko.
-Czym? –narzucił na moje ramiona swoją bluzę. Przesiąknięta była zapachem alkoholu i jego perfum.
-Amfetaminą. Pomogłam jej ją zwymiotować. Jutro nie będzie niczego pamiętać. –oparłam głowę na jego ramieniu.
-Dlaczego to zrobiłaś? Dlaczego tak się o nią troszczysz? –dziś naprawdę przesadzał z pytaniami. Za dużo ich. Za dużo odpowiedzi. Za dużo słów.
-Nie wiem Harry, naprawdę nie wiem. –westchnęłam.
-Jesteś wspaniała. –oznajmił.
-Dlaczego?
-Po prostu, w każdym kawałku. –odparł. –Kocham cię.
Ja ciebie też. Ja ciebie też?
Dlaczego nie mogłam tego wyznać? Dlaczego tak bardzo nie chciałam go zapewnić w swoich uczuciach. Przecież wiedziałam, że go to boli. Że wciąż żyje w niepewności. W przekonaniu, że nie jestem w nim zakochana. 



cześć :) 
mam nadzieję, że trójka się spodobała i że wyrazicie swoje szczerze opinie na jej temat. przy okazji bardzo dziękuję za poprzednie komentarze. kto miałby odgrywać główną rolę w następnym rozdziale? Vic, Sam czy Liv? piszcie w komentarzach :)

20 komentarzy:

  1. ojeju... ten blog jest... po prostu brak słów (ale w sensie pozytywnym!)uważam że zostaniesz wielka i cenioną pisarką, więc mam do ciebie małą prośbę: dasz mi swój autograf? za niedługo taki świstek papieru będzie sporo wart...

    OdpowiedzUsuń
  2. Oczywiście, że Sam. Fajnie by było gdyby to ona cały czas grała główną bohaterkę. Co do rozdziału to jest fenomenalny! Myślę, że Sam kocha Harry'ego ale boi się powiedzieć mu o swoich uczuciach. Wydaje mi się, że boi się również, że ktoś mógłby to wykorzystać i zauważyć, że jednak ona przejmuje się tym wszystkim. W dodatku jest ona prostytutką co jest dla niej krępujące i czuje odrazę do samej siebie. Ujmę to jednym pięknym zdaniem "Life is brutal".
    Pozdrawiam i życzę weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. rozdział cudowny, z resztą jak zawsze
    głosuje na Liv
    Zayn, Zayn coś ty najlepszego zrobił
    czekam na next
    życzę oceanu weny

    zapraszam do siebie; http://heart-attack-lets-just-be-friends.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny rozdział ;) Bardzo mi się podoba ;p
    Ojej, nie wiem xd Ty zdecyduj ;) Ja tam będę czytać wszystko co napiszesz ;p Czy to będzie Sam czy Liv.. Obojętnie ;)
    Pozdrawiam ;p

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże, jeden z moich ulubionych blogów!
    W następnym? Sam! Chcę się dowiedzieć, co zrobi.
    To dopiero trzeci rozdział, ale widać, że coś
    się w Niej zmienia. Troszczy się o Olivię, i
    coraz więcej.. myśli o uczuciach?
    Tak, to chyba dobre określenie.
    Podsumowując, niecierpliwie czekam na kolejny rozdział :)
    Caroline. x

    OdpowiedzUsuń
  6. zajebisty ^^
    wow *_*
    czekam nn <3
    Całujee Lolaa ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie no ja naprawdę nie wiem co tu pisać. Jesteś wspaniała, i dobrze o tym wiesz... Przynajmniej staram Ci się to udowodnić. Bardzo podoba mi się relacja mędzy arrym a Samanthą. Niby nic a jednak coś, i to w dodatku duże coś.
    Uwielbiam Sam. Jeśli miałabym wybierać ulubionych bohaterów we wszystkich blogach - ona byłaby w czołówce! Mimo to, że to dopiero 3 rozdział, widać, że ona przechodzi srastyczną zmianę, i nie mogę doczekać się jej efektów.
    To, że zrobiłaś Sam taką, jaką jest, świadczy o tym, jaki masz talet, a dialogi pomiędzy bohaterami? NIEKWESTIONOWANE! :) Komiczne, to napewno.
    Nie wiem co pisać w ostaniej części tego komentarza... o prostu pozdrowię Cię i wyślę duuuuuuuuuuuuuuuuużo weny :)

    KCKCKC,
    Paula.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zaczepisty! Czekam na następny! :*
    Głosuję na Sam. :*
    Zapraszam do siebie. :*
    http://wszystko-o-nich.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Wspaniały. Brak mi słów żeby opisać coś tak dobrego. Zajebisty po prostu:*

    OdpowiedzUsuń
  10. Ojej, jest niesamowity! Nie mam pojęcia, dlaczego miałaś wątpliwości, by pisać tego bloga. Wszystko jest pokazane w bardzo realistyczny i w sumie sposób. Szczególnie praca Sam i jej charakter, który ukrywa. Wydaje mi się, że Louis coś tutaj namiesza, dlatego bardzo chce perspektywę Sam. I jeszcze Harry, który jest tak uroczy i tak biedny cierpi. Ale ona go kocha, prawda? Musi, po prostu musi. Ciekawi mnie też, co z Olivią i w sumie jej perspektywa bardzo mnie ciekawi, ale to przez Nialla.. :) W ogóle, co to było? Jaka akcja! Dalej to przeżywam! Zayn jest idiotą! A skąd się tam wziął Niall? Myślałam, że oni się nie lubią... No cóż, pozostaje mi czekać na kolejny rozdział, by się wszystkiego dowiedzieć, na który czekam z wielkim zniecierpliwieniem, ale to w sumie jak zawsze. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. To jest genialne ! Wciąga jak narkotyk który połknęła Olivia ^^
    Kolejny genialny blog, fabuła wygląd *.*
    No,no no..dodaję do obserwujących i zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Rozdział zaje***** xd
    Muszę zastosować cenzurę;D
    Tyle się działo, że nie mogę doczekać się nn;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Boszz, boski jest :D
    Normalnie mamm nadzieję że nowy pojawi się jak najszybciej <3
    Życzę weny, kocham ten blog :)

    Zapraszam do nas http://one-direction-lose-my-mind.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Jak zawsze po przeczytaniu nie mogę sie zdobyć na napisanie czegoś sensownego o rozdziale ... bardzo przepraszam i pojdę na łatwiznę : Naprawde wiem to może brzmieć sztucznie itp. ale bardzo mi sie podoba, świetnie piszesz mam nadzieje ze w końcu odważy się powiedziec Harremu co czuje : ) Przepraszam, że nie skomentowalam tego tak jak ten rozdział na to zasłużył : )
    Zapraszam : wildworld69.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Wow! Po prostu brak słów! To wszystko jest opisane tak realistycznie, że asdfghjkl! Nie wiem jak to robisz, ale wiedz, że Cię za to podziwiam C:
    Życzę dużo weny przy pisaniu czwartego rozdziału, który mam nadzieję, że będzie z perspektywy Sam :3

    OdpowiedzUsuń
  16. Mega mega!

    Możesz pisać po kolei o każdej z dziewczyn ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Wow. To jedyne, co przychodzi mi na myśl po przeczytaniu tego rozdziału, szczerze mówiąc, nie wiem co napisać, bo mam naprawdę mieszane uczucia. ;o Jakoś nie polubiłam Victorii, nie wiem czemu. Jeśli o mnie chodzi, to bardzo zaciekawiła mnie postać Liv, więc byłabym wdzięczna, gdybyś to z jej perspektywy napisała kolejny rozdział. ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. zostałaś nominowana do The Versatile Blogger! wejdź na desert--island.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  19. Ten blog jest.. świetny!
    Po prostu.. temat, pisanie, pomysły.
    To jest świetne, jak i ten rozdział.
    Po prostu.. nie mogę doczekać się kontynuacji.
    Odjęło mi mowę.
    Jeśli ktoś chce, to niech wpadnie :)
    Póki jest prolog i bohaterowie, ale blog
    jest od kilku godzin :3
    http://more-than-one-direction-story.blogspot.com/

    Anne. xx

    OdpowiedzUsuń
  20. Czytając początek rozdziału od razu byłam zachwycona. A potem 1d i jeszcze większe zaskoczenie. tego zupełnie się nie spodziewałam, ale jest dobre. I to nawet bardzo.
    Więc jak znajdziesz czas to wpadnij do mnie .
    Isabella.

    OdpowiedzUsuń

zainteresowani: